КOPIA LISTU


IEGO MOSCI OYCA PROTOPY CZARN0BYLSKIEG0.


Mosci Panie Podstarosci a M. W. Mosci Panie
у Przyiacielu!
Zdrowia dobrego zycze W. Mosci Panu, jako sobie sam. Bez mala juz nie ostatni raz do W. Mosciow M. M. Panow piszu i zdrowia dobreho nawiezaju, у was samych koniecznie ostatni raz w Czarnobylu ohledaju. Prosilem sleznie hospodara moiego, zeby dobre rzeczy staly, ale ja
ko wizu, zle; bo wydal Chmielnicki wszech nas w niewolu Moskiewskiemu Caru po Wlodymier, po Turow, i ieszcze со daley. Sam z woy
skiem swoim przysiahl, i miesto Kijow syloiu pod miecznym karaniem
do teho prywiol, ze przysiehli. Niewiem szczo i z Czarnobylem budiet sie deialo, bez malo koniecznie toz budet musial uczynit. Sam ohledajuczy oczyma moimi nieszczasnymi, jako Moskwa na Kijow naiezdzala; od Cara osoby takie byly szumnie, jako moze bydz na imie: Starszy Wasili Wasilowicz Buturlin, blizni Bojaryn Carskoho Weliczestwa, Namiestnik Twerski, Okoliczny i Namiestnik Muromski, druhi Iwan Wasilowicz Olferejew,
Dumny Diak treti Lawrion Lopuhin, czetwerty Stolnik Carski, i z nimi bylo tysiacz koni Moskwy, dwa pulki Kozakow. Pered korohwiami ich prowazono dziewiat Turkow, ubranych szumno w kapy, potym szli korohwie bardzo sliczne, czerwonaia i rubaia, na iedney lew, na druhi jednoroziec, a treti ryba morska z twarza panieriska w koronie. Potym prowazono osmiu Turkow w kapy srebro holownye ubranych po samuiu zemlu; za tymi konmi sami sli piechotoju w Zolote Worota,
gde ich polykal Otec Metropolita, i wsze duchowienstwo, ktorzy za slezami swieta nie widali; od zalu Iego Mosc Otec Metropolita az obumeral. Jeszcze z nymi byl Archimandryta z stolicy, toy sam rothu czytal, gde